wtorek, 12 stycznia 2010

Goście, goście...

Mijają dwa tygodnie od ostatniego "starcia" z hollowem. Od tamtego czasu Ichigo miał dosyć soro niezręcznych sytuacji przy spotkaniach z rodziną, a szczególnie z tatuśkiem, który do tej pory się wydziera na cały dom, że jego syn dojrzewa. W konsekwencji Yuzu się wypytuje o co chodzi, a wtedy Karin jej tłumaczy w dosyć oględny sposób o spotkaniu brata z "obcym" bratem i wychodzi na to (wg wniosków Yuzu), że Ichi kocha samego siebie (oczywiście w sensie uczuciowym, a nie fizycznym). W sumie nie ma co się dziwić rudzielcowi, chyba nikt by nie chciał być na jego miejscu.

Kiedy tak się zamartwiał to zdawał sobie sprawę z tego, iż jego hollow tak samo cierpi siłą rzeczy i raczy go niekończącymi się strugami deszczu. Starał się na siłę cieszyć, ale w końcu wychodziło jeszcze gorzej i pochmurniał na całe dnie.

Nadszedł nowy tydzień, czas iść do szkoły. Po drodze spotkał Chada i Orihime.
- Cześć wam.- odparł Ichigo.
- Dzień dobry, Kurosaki-kun. [musiałam to dać xD] Przygotowałeś się na dzisiejsze zajęcia?
- Ta... Coś tam czytałem...
- Ha, ja też. Mam nadzieję, że na kartkówce nie będzie tak trudno, jak to nauczycielka nam opowiadała...
- Pewnie ściemniała, jak zawsze... - parsknął.

Dalej rozmowa się urywa, idą w milczeniu. Oczywiście Sado nie am nic do powiedzenia, wystarczy, że Orihime go zamęczała od rana monologami i infantylnymi pytaniami. Po około dziesięciu dochodzą na teren szkoły, jednak zanim zdążyli wejść do budynku usłyszeli znajomy głos zza drzewa.
- Dokądś się wam spieszy?
- Na zajęcia... - odbąkuje Ichigo domyślając się, że to jest Rukia. - Co tu robisz..? Znowu coś się dzieje?
- Nie. A zawsze coś się musi dziać jak się pojawiam?
- Do tej pory tak było...
Pojawia się im postać drobnej brunetki z wielkimi oczami, ubrana w mundurek szkolny.
- Dzień dobry, Kuchiki-san! Co cię do nas sprowadza?- pyta [oczywiście] Orihime.
- A tak wpadłam.. chciałam z wami pogadać, mam trochę wolnego w SS, więc sobie pomyślałam, że odwiedzę przyjaciół.
- Oo, jak miło z twojej strony, Kuchiki-san.- odpowiada Orihime z uśmiechem.
Rukia wydaje się być zadowolona z przywitania, jednak po chwili jej rysy twarzy się zmieniają drastycznie, wygląda na zszokowaną.
- Renji.. - wyjękuje.- Co ty tutaj robisz...?
Wszyscy się odwracają. Widzą chłopaka w hipisowskich ciuchach z czerwoną spiczastą kitą na głowie.
- Siemka wszystkim. - Podnosi rękę na znak przywitania. - Jestem tutaj z tego samego powodu co ty, Rukia. Kapitan Kuchiki też dał mi parę dni wytchnienia od obowiązków. A myślałeś, że tylko trzynasty oddział ma takie przody, co?- szczerzy zęby.
- Braciszek pozwolił ci pójść z nieprzymuszonej woli...?
- Pozwolił, ale pod jednym warunkiem...
- Tak myślałem... - bąknął pod nosem Ichigo niezbyt przejęty wizytą gości.
- Pod jakim? -dopytuje Rukia.
- Po urlopie będę musiał robić za dwóch przez miesiąc... -stęka załamany Renji.
- Nie przejmuj się, nadgonisz to... braciszek tego dopilnuje.
- Wiem i to mnie dobija...
- Dlaczego ubrałeś się jak hipis? - wtrąca Sado wskazując palcem na koszulę a'la disco.
- Co, nie podoba ci się, Chad? To jest hit mody!
- Tyle, że z zamierzchłych czasów... - dopowiada Ichi.
- Przecież to jest nadal trendy! widziałem o w tv! tak poubierani kolesie tańczyli na migających kafelkach, a nad nimi kręciła się błyszcząca kula!
- A wiesz, że jest takie coś jak puszczanie starych filmów...? matole..? - ripostuje znudzony.
- Ta, jasne! Chyba w twoich korzeniach!
- Mówi się "chyba w twoich snach", nawet nie umiesz się poprawnie wysławiać, głupku...!
- Co?! Ja ci zara dam głupka!
I oczywiście jak to faceci zaczęli się prać w najlepsze...
- Możecie przestać...?- szepcze wystraszona Orihime.- Potem nabawicie się siniaków...
Słysząc to, Sado złapał jednego i drugiego za głowy i przemówił:
- Orihime powiedziała, że będziecie mieć siniaki, więc dajcie sobie spokój.
- Dziękuję, Sado-kun... -wyszeptała.
- Dajcie sobie siana z tymi waszymi wygłupami... - odparła zbulwersowana Rukia.- Chodźmy lepiej na te wasze zajęcia...

Jak powiedziała, tak zrobili. Na miejscu spotkali Ishidę w pierwszej ławce i oczywiście Keigo, którego jest pełno, no i te jego przywitanie "Ichiiiiiiiiiigooooooooo...!!" - nie wyszło mu jak zwykle...
Wszyscy usiedli w ławkach i nikogo nie zdziwiła obecność Rukii i Renji'ego; Ichigo pomyślał sobie, że jak zwykle musiała użyć jakiś sztuczek od Urahary. Przez całe zajęcia nie mógł się skupić na tym co mówi nauczycielka, jego umysł zaprzątało przybycie tych dwojga. Zerknął a nich, szeptali między sobą; bardzo go ciekawiło o czym tak cały czas nawijają. I w sumie po co tu przyszli? Nawet nie zauważył, że jest już dzwonek na przerwę. Podchodzi do niego Ishida.
- Co taki jesteś zamyślony, Kurosaki?
- Tak po prostu... - odburkuje mu.
- W sumie po co Abarai i Kuchiki tutaj przybyli? - siada na ławce Ichi'ego.
- Gadają, że wpadli pogadać.. Niby mają urlop... Tyle, że Renji ma przechlapane jak wróci.
- A to niby czemu?
- Bo za przybycie tutaj musi potem odpracować solidnie u Byakuji...
- No, nie dziwota. Niech się cieszy, że w ogóle mógł sobie pozwolić na chwilę leniuchowania. Mam rozumieć, że będą nocować u ciebie?
- Chyba śnisz! -zrywa się rudzielec.
- Łoł, bez tych nerwów. Tylko zapytałem.
Podchodzi do nich Rukia.
- Coś się stało chłopaki?
- Omawiamy kwestię waszego noclegu w świecie żywych. -kwituje Ishida.
- A to już ustalone.
- Jak to...? - wyjękuje Ichi robiąc przy tym oczy jak spodki.
- Ja śpię u Orihime, a Renji u ciebie.
- Ale... ja nie...- przerywa mu Rukia kontynuując dalej.
- Już się zgodziła. Przecież gadałeś, że nie chcesz, żebym sypiała w szafie u ciebie, to w zamian podrzucam ci Renji'ego jako męskie towarzystwo.
Ichigo zrezygnowany siada w ławce w milczeniu i ze spuszczoną głową.
- 1:0 dla SS, Kurosaki. -Podsumowuje Ishida poklepując chłopaka po ramieniu.

Po lekcjach wszyscy spotykają się pod szkoło.
- To na razie wszystkim, egzaminy nie czekają, idę się uczyć. -zaczyna Ishida.
- Do zobaczenia, Ishida- kun! [tak, to ona xp]
- Nara... -kwituje Sado.
- Mam nadzieję, że miło spędzicie czas, papatki. -rzuca Rukia na odchodne idąc razem z Sado i Orihime. Pozostali jedynie Ichigo i Renji.
- I co, myślisz, że przekonasz mojego ojca do tego żebyś u mnie spał? -pyta cynicznie Ichi.
- Już się zgodził.
- Że co?!
- Zanim do ciebie przyszedłem to już wcześniej rozwaliłem swoje manele w twoim pokoju.
- Bez jaj...! Nie mów mi, że moją rodzinę zahipnotyzowałeś tak jak Rukia...
- Mam na to swoje sposoby. -szczerzy zęby uznając, że ta wypowiedź była z jajami.
- Tym ubraniem to na pewno ich nie oczarowałeś...
- Oj, zamknij się! nie znasz się i tyle...
- Żeby tylko tak było...

I tak szli sprzeczając się jak to mają w zwyczaju. W domu tata Isshin nadal bredził, że syn dojrzewa, ale nowa wersja odnosiła się raczej do ... zbliżających się egzaminów. Ichigo słysząc to zdygotał się mocno - Czyżby tak bardzo zaingerował Renji, że aż majaczą? - pomyślał. Egzaminy ma dopiero za trzy miesiące, czyli szmat czasu jeszcze. Trochę mu humor się poprawił, że może zapomnieli o tej mega wpadce z hollowem. W sumie to sam by poszedł do Urahary, żeby połowę głupich wspomnień im wymazać w jego roli głównej.
- A gdzie jest Kon? - zagaduje go Renji.
- Został u Orihime , bo już miałem tgo małego bubka chwilowo dosyć... Jakbyś miał takiego nadętego miska w sypialni to byś zrobił to samo co ja...

--------------------------------------

Przejdźmy zatem na chwilę do domu Orihime, co tam słychać u Kona.

- Ah!! Jakiż ten świat jest wspaniały!! - majaczy Kon. -Najpierw zrządzenie losu żebym został zesłany do raju [czytaj:dom Orihime xp] do mojej bogini piękności, a teraz na dokładkę jest moja kochana siostrzyczka!! aaa!- oczywiście nie omieszkał podejrzeć co tam ma Rukia pod spódnicą.
- Spadaj zboczeńcu!! - oddaje mu z kopa z pasją.
- Kon- chan, mógłbyś być trochę grzeczniejszy dla gościa? - próbuje go uspokoić Orihme (bezskutecznie)
- Oczywiście moja pani... - włazi jej w biust udając, że pływa. [xD]
- AAA! *trzask* - Orihime jednak nie jest w stanie wytrzymać i daje mu z liścia. [xD]
Lekko nie będą miały...


---------------------------------------

Wróćmy do naszych panów.

- To gdzie będę spał?- zagaduje Renji, próbując przerwać niezręczną ciszę.
- Na pewno nie w mojej szafie...
- A czemu nie? Kiedyś tam się kimnałem z raz.
- Kiedy?! - Ichi robi wielkie oczy. - Przecież tam była tylko Rukia...
- Kiedyś jak z nią gadałem w szafie to wyszła na chwilę, a ja czekałem i czekałem, to w końcu niechcący zasnąłem. A nie mówiła ci, że miałem do niej wpaść?
- Nie...- odburkuje.- Świetnie... i czego się jeszcze dowiem od tego młotka?- myśli sobie zdegustowany.
- No, dobra. To ustalone.
- Niby co?
- Będę spać w twojej szafie, Ichigo. - zgarnia swoje manatki i rzuca w głąb szafy.
- Co?! wypad mi stąd! Mówiłem ci, że w szafie absolutnie odpada!
Renji ignorując protesty bez skrępowania zaczął się rozkładać siadając na półce w szafie.
- Hej! Słyszałeś, co powiedziałem?! Nie ma szafy! Poszedł mi stąd! - drze się Ichi machając przy tym nerwowo rękami.
- Co? Nie słyszę cię.
- Nie ma szafy!!!
- Ale ja już się zadekowałem. - rozkłada pościel w tym czasie.

Ichi'emu ręce opadły. Nikt go nie słucha, do tego hipis włazi mu do pokoju na bezczela... Wkurzony zaistniałą sytuacją w milczeniu schodzi na dół do kuchni. siada przy stole i patrzy się na Karin i ojca jak się sprzeczają o jakąś głupotę. ale nagle zobaczył jak Renji zagaduje Yuzu co gotuje na kolację. Tego było za wiele; żeby jeszcze podkupywać rodzinę! Ichi zrywa się jak oparzony.
- Zostaw Yuzu w spokoju!!
- O co ci chodzi braciszku? Twój kolega jest bardzo sympatyczny, więc nie wiem w czym problem.
Renji szczerzy zęby z zadowolenia.
- Właśnie! co ci znowu odbiło, Ichi? - wtrąca się zdegustowana Karin. - Co prawda twój kumpel to idiota, ale jakiś nawiedzony to nie jest w przeciwieństwie do naszego ojca...
- Oj, Karin... Nie bądź taka surowa dla swojego tatuńcia...
- Daj spokój tato! chociaż raz byś się ogarnął przy obcym...
Znowu się kłócą.
- Oni to tak zawsze?- pyta się Renji.
- Tak, ale w ten sposób pokazują, że się kochają. - odpowiada Yuzu se słodkim uśmieszkiem. - Zapraszam do stołu, jedzenie zaraz podaję.
- O, super! - [ekscytacja Renji'ego] - już od dawna jestem głodny!
- No, nareszcie córeczko! Jeszcze trochę i twój tatuś by zdechł z głodu, ha ha ha!!
- O rany... - wzdycha Karin. - Nigdy chyba nie przestaniesz z tymi żartami...
- Ja nie jestem głodny... - odburkuje Ichigo i idzie na górę do swojego pokoju.
- Oj, szkoda braciszku... Zrobiłam dzisiaj twoje ulubione danie...
Ichigo słysząc Yuzu stanął na chwilę w korytarzu i zrobił przy tym grymas żalu. Tak naprawdę jest głodny, tyle że nie ma zamiaru znosić Renji'ego jak przymila sie do jego rodziny. duma nie dała za wygraną, bo poszedł dalej.

Rzucił się na łóżko, przekręcił na bok w stronę ściany i zaczął rozmyślać o dzisiejszym dniu. Trwało to tak z piętnaście minut po czym zasnął niespodziewanie.
Po długim czasie odkręcił się na drugą stronę, otworzył leniwie oczy i się wystraszył mocno. Leżał przed nim Renji. Opierał głowę na prawej ręce i wpatrywał się w Ichi'ego.
- Wyspałeś się? - zagadał.
- Co ty tu robisz?! Nie wystarcza ci moja szafa, na którą i tak nie wyraziłem zgody?!
- Wolę być tutaj.
- Ty to zawsze jesteś taki bezczelny?!
- Wtedy kiedy mam ochotę...- odpowiada spokojnie. Schylił się powoli, blisko ust Ichi'ego, zbyt blisko...
- Renji... - rudzielec zaczął się czerwienić; z każdą chwilą coraz bardziej. - Co ty robisz...? Przestań...
-Dlaczego miałbym przestać?- mina Renji'ego robi się poważniejsza.
Ichigo nie wie co ma odpowiedzieć; czuje się lekko spanikowany i osaczony.
- Widzisz, nie ma powodu żebym przestał. - na jego twarzy maluje się lekki uśmiech.
- Jest... -wzrok Ichigo wydaje się być rozbiegany, zdradza go niepewność i zakłopotanie w oczach. -Po prostu przestań... Nie chcę...
- Oj, nie bądź taki oporny. - zbliża lewą rękę do twarzy chłopaka.
- Nie! - Ichi gwałtownie uderza dłoń. - Nie chcę, zrozumiano?! - siada na łóżku. - a teraz złaź natychmiast z mojego łóżka i won do szafy! Tam jest i nie jest twoje miejsce.
Renji widząc zdecydowanie i złość w głosie postanawia niechętnie wstać.
- Idź spać! I daj mi spokój! - wkurzony wychodzi do łazienki żeby się umyć.
Renji zdaje się średnio przejmować wywodami rudzielca. Zdjął ubranie, rozpuścił włosy i położył się spać zamykając przy tym szafę od środka.

Po kilkunastu minutach wraca Ichi. Nie widzi gościa w zasięgu wzroku. W bokserkach kładzie się do łóżka. Niestety nie jest w stanie zasnąć, bo w szafie słychać co jakiś czas chrapanie i jakieś majaczenie. Położył się na plecach i zaczął rozmyślać gapiąc się beznamiętnie w sufit. Na jego twarzy malował się niepokój, lęk, może nawet i strach.

Ichigo obudził się o świcie, promienie słońca drażniąc jego oczy wymusiły na nim by wstał z łóżka. Przeciągnął się i podrapał po głowie. Spojrzał na szafę i przypomniał sobie, że od wczoraj na Zeimi są Rukia i Renji. Podszedł do niej przecierając sobie oko, otworzył drzwi.
- Wstawaj, już ranek... - mamrocze znużony snem.
Cisza.
Eee... słyszałeś...? Wstawaj...
Spogląda na wnętrze szafy i go zamurowało.
Na prowizorycznym posłaniu leży Renji w dziwacznej pozycji, poduszka częściowo na jego głowie, a kołdra chaotycznie wplątana w ciało- nagie ciało. Widok ten przyprawił Ichi'ego o szybsze bicie serca, na twarzy wystąpiły rumieńce, po ciele zaczęły spływać krople potu. Nie wiedział co ma o tym myśleć. Jest facetem i miał już kontakty z innymi, ale za każdym razem czuje się zawstydzony i zmieszany w takich chwilach. Jednak z drugiej strony nie może się oprzeć - ponętne muskularne ciało, ozdobione wymyślnymi tatuażami, idealna sylwetka... Do tego te jego zmysłowe dłonie i silne nogi, ostre rysy twarzy... Ten widok jest jak urok, spod którego nie można się uwolnić.
Przypomniał sobie, że miał go obudzić.
- Renji... -szepcze wystraszony.
A Renji zamiast wstać to przekręcił się z boku na plecy. Jego ogniste, długie włosy wiły się bezwładnie po ciele i posłaniu. Na dodatek niechcący kołdra się osunęła z bioder i ukazały się chłopakowi klejnoty w pełnej okazałości. Ichi zdygał się tym, jego oddech się mocno pogłębił, ręce zaczęły drżeć; czuł jak serce mu wali jak młot, jak klatka piersiowa skacze niczym oszalała; ma wrażene, że coś stanęło mu w gardle ze strachu jaki go ogarnął, a zimny pot spływa strużkami. Z jednej strony napawało go to obrzydzeniem, ale z drugiej podniecenie dawało o sobie znać. Jak patrzył na jego jądra, a w szczególności penisa to zdawało mu się, że coś go elektryzuje. Wyobraził sobie przez moment chwilę uniesienia jak jęczy z silnej podniety, a Renji wchodzi w niego pełen napięcia i ekstazy. Na samą myśl nie mógł się powstrzymać od oblizania warg. Czuł to w kościach, wyobrażenie zdawało się być takie realne. Ma tak wielką ochotę ścisnąć jego kija... Nie... Cofnął ręce, drżały mu jak oszalałe. Lewą rękę oparł z wielkim trudem o framugę otwartych drzwi szafy, drugą zaś złapał za głowę tocząc walkę wewnątrz niej.
- Co ja kurwa wyrabiam...?! - myśli przerażony. - Co ja wyrabiam...?? Dlaczego...? Dlaczego tego chcę...? przecież wiem, że nie... On jest głupi, poza tym ja z facetami nie... Zaraz... a Hichigo? on... ja... sam już nie wiem...
Ichigo w wielkim zamyśleniu stoi tak w bezruchu przez dłuższy czas nad Renji'm, zamknął oczy.
- Dlaczego go nie ma...? I czemu się odzywa...? Już drugi tydzień mija i nic... -stwierdzenie tego faktu zaniepokoiło go.

Oprzytomniał jednak; odszedł w stronę okna i patrząc się na nie zaczął nieco głośniej mówic.
- Renji wstawaj...
- Mmm, co...? - niezdarnie oparł się na łokciu.
- Wstawaj... Ogarnij się i chodźmy na śniadanie...
- Mmm... a no tak, śniadanie. Dobra, daj mi pięć minut, chlapnę się i idę.
- Mam taką nadzieję...
- A ty co taki przybity? - wstaje.
- Tak po prostu... nieważne...
Podchodzi do Ichigo stojącego tyłem, delikatnie suwa dłońmi po jego ramionach, by później objąć go w talii. Chłopak za specjalnie się nie opiera co lekko zdziwiło to Renji'ego, jednak nic nie powiedział. Stali tak wpatrując się w okno pełne promieni słońca. Po dłuższej chwili Ichi dotyka ręki Renji'ego i szepcze:
- Załóż gacie...
Renji słysząc to najpierw się zdziwił, a potem parsknął śmiechem.
- I dlatego jesteś taki markotny?
- Mówiłem, że nieważne... I na noc też zakładaj porty albo gacie...
- Jak wolisz, twój dom, twoje zasady. chociaż ja tam wolę być wolny i nieskrępowany przy każdej nadarzającej się okazji.
Zdejmuje uścisk.
- To łaź sobie na plażę nudystów...
- Na co?
- Na plażę, gdzie bez skrępowania można latać z gołym fiutem...
- O, nawet o tym nie słyszałem. Musimy się tam kiedyś wybrać razem.
- Na pewno nie ze mną...- mamrocze Ichi.
Renji znowu udał, że nie słyszał tego. Za to bez skrępowania zaczął się drapać po jajach. Ichi słysząc podejrzane dźwięki odwrócił się i zrobił się cały czerwony.
- Czy cię popierdoliło?! Co ty wyrabiasz...?!
- Jak to co? Nie widać? Swędzi mnie to się drapię.
- To jest obleśne...
- No, chyba mi nie powiesz, że cię nigdy nie nosiło z potrzebą podrapania się...?
- Nie twój interes... Poza tym to jest obleśne żebys to robił w moim pokoju...!
- Tak? To czemu się ciągle mi gapisz między nogi? -pyta wyraźnie zadowolony.
- Nie wiem... A co ma to do rzeczy...?!
- Ma... i to dużo...
Renji prowokacyjnie zaczął się bawić swoim członkiem.
- Przestań... -jęczy Ichi bez przekonania.
- Dopiero zaczynam...
Ruchy ręką są coraz intensywniejsze i gwałtowniejsze. Ichi mimo absurdalnego zawstydzenia zaczyna szybciej oddychać, znowu oblał go zimny pot, a ręce drżeć. Renji widząc jego podniecenie poczuł przypływ energii, ciarki przeszły go po plecach.
- Stanął mu... - myśli spanikowany Ichi.
Renji podszedł do niego, namiętnie przytulił, ręce ogarnęły twarz. Patrzy mu prosto w przerażone oczy. mimo niemego protestu, wtapia swoje usta w wargi chłopaka. Świat jakby stanął do góry nogami, emocje są tak silne, że już nad nimi nie panuje. Najchętniej to by skakał, dygotał, nie jest w stanie opisać tego co teraz przezywa. Jednocześnie ogarnia go wstyd, że i jemu pod bokserkami staje. Przerywa tę burze namiętności.
- Co się stało? Nie podoba ci się?
- Ja... ja nie mogę... - mamrocze Ichi. Odwraca się tyłem.
Renji zorientował się, że Ichi'ego najwyraźniej przeraża męskość i emocje związane z seksem. Wygląda na zagubionego, nie wie czego chce. Podszedł do niego. Złapał go za biodra i powoli stanowczym ruchem zaczął kierować dłonie w dół opuszczając mu bokserki za pośladki. Spojrzał na nie. Są tak apetyczne, że nie mógł się powstrzymać, by ścisnąć niczym kobiece piersi. Wystraszony Ichi zajęczał, jednak nie opierał się. Stał tak w milczeniu. Oczy rozbiegane, a usta ponownie oblizał.
- Masz takie piękne ciało, Ichigo... Nie masz się czego wstydzić.

Po tych słowach Renji skierował prawą dłoń na jego łono schodząc do ud, następnie muskając jądra, by finalnie złapać za członka. Był sztywny i nabrzmiały do czerwoności. Ręka zaczęła powoli suwać do przodu i do tyłu. Ichi'ego zaczęlo ponosić, bo ręce wygiął do tyłu próbując przyciskać jego głowę. Stali w tej pozycji przez minutę po czym ku zdumieniu Ren ji'ego Ichi zdjął bokserki, rzucił go na łóżko i namiętnie całował jego usta, uszy, szyję, tors, sutki, ramiona i brzuch. Kiedy doszedł do pępka zerknął na jego minę i z błyskiem w oku zszedł niżej liżąc ponętnie uda, jądra i na koniec członka. Muskał ustami sam czubek na przemian z lizaniem. Na twarzy Renji'ego malował się intensywny grymas z podniety, usta miał otwarte; zaczął jęczeć i wić się po łóżku. Przyciskał jego głowę sugerując, by zaczął ssać. Tak też się stało.

Obydwoje tryskali seksem, nie dało się ukryć, że Ichigo daje szczerze i bez oporów. Nagle Renji wstał, złapał go za rękę, zaciągnął do szafy i zamknął drzwi.
- Co robisz? Było źle?
- Tu będziemy mieć spokój. - zapalił lampkę; wytworzyła się specyficzna atmosfera w pomiesczeniu.
- Renji... -sapie Ichi.
- Co?
- Wejdź... wejdź we mnie, proszę...
Zamiast tego Renji usiadł za Ichi'm, złapał go za nabrzmiałego penisa i zaczął posuwać ręką; coraz szybciej.
- Przestań... Co robisz...?
- Pomagam ci, a teraz zamknij się i całuj mnie.
Ichi z dużym trudem wychyla głowę do tyłu, wystawia kusicielsko język i lekko nadyma usta. Oczywiście Renji nie mógł się powstrzymać i lizali się przy waleniu konia.
- Aaa... dochodzę...
- To w takim razie wypnij się.

Chłopak oparł się na klęczkach nałokciach po czym Renji wszedł w odbyt swoim ociekającym spermą członkiem. W jednej chwili mało nie stracił panowania nad sobą; czuł taką dawkę energii, szczęścia, podniety, ogłupienia i słabości, że nie potrafił tego opisać- zupełnie jak opętanie, albo zatracenie trzeźwego myślenia.
- Nie wytrzymam... -jęczy. Przestaje się kontrolować. Oczy nabiegają mu łzami, rozmarzone i rozbiegane, sutki ma sterczące, dostaje gęsiej skórki, a jego penis ledwo trzyma ładunek, który juz powoli zaczyna ulatywać.
Renji czując nadchodzące szczytowanie posuwa Ichi'ego coraz szybciej i brutalniej; zdarzyło mu się nawet dać klapsa w tyłek [xP].
- Aaa... szybciej...
- Aaa... o kurwa... aaa.........

Zatraceni w seksie jedynie już jęczą i wiją bez kontroli. Renji na dodatek zaczął macać klejnoty Ichi'ego- nie wytrzymał, zaczą szczytować- jęk był niesamowity, płacz zagłuszał. Renji kontynuował, ale niedługo też doszedł, jednak bez takich fajerwerków jak Ichi. Obydwoje usmarowani spermą leżą okrakiem na łóżku obok siebie. Milczą, jedynie sapią jak oszaleli, twarze mają czerwone z wysiłku. Rozglądają się po szafie z rozbieganymi oczami. Ich klatki piersiowe coraz słabiej się unoszą. Ichi odwrócił głowę w stronę Renji'ego i patrzy się na jego twarz- zmęczoną, świecąca od potu, a włosy niesfornie zasłaniają oko i część policzka.
- Co się patrzysz? - mruczy Renji nie odwracając głowy.
- Tak po prostu...
- A rozumiem, jaram cię, co? - widać uśmiech na twarzy.
- Tego nie powiedziałem... Za dużo sobie nie wyobrażaj...
- Ta, jasne...- Renji spogląda na chłopaka.- Myślisz, że tego nie widzę?
Ichi milczy lekko zakłopotany.
- Czemu tak długo zwlekałeś, Ichi? Od początku widziałem jak się patrzysz, jak reagujesz na moje ruchy, głos...
- Nie wiem... nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć...- przekręca głowę. - I dlaczego to zrobiłem... tak nie powinno być... to nie jest normalne...
Renji odwraca się na bok, patrzy na jego usta, szczękę, potem na smutne oczy.
- Zrobiłeś to co podpowiadało ci serce. - Uśmiechnął się i delkiatnie dotknął dłoni Ichi'ego. Trochę go to zaskoczyło.
- To co podpowiada mi serce, mówisz...? - myśli chłopak.- Gdyby mogło to by mnie zakrzyczało...- splata swoją rękę z ręką Renji'ego. - Hichi...
- Nad czym tak rozmyslasz?
- Nad niczym... tak po prostu sobie leżę...

Trwali tak przez dłuższy czas. W końcu Renji wstał, otworzył szafę, wziął parę manatków i wyszedł.
- Idę się umyć.
Ichi milczy, nawet nie spojrzał na niego. Odkąd przypomniał sobie o swoim alter ego, wciąż zdaje się być zaniepokojony.
- Hichi... czemu się nie odzywasz...? - pyta się w myślach.- Hichi...

Zrezygnowany wstał z posłania, poszedł do łazienki. Renji stał tam ubrany w bokserki z mokrymi włosami przyklejającymi się do pleców.
- O, przyszedłeś w końcu. Pozwoliłem sobie skorzystać z płynów do mycia. A ten to był wyjątkowy- jak nałozyłem na ciało to aż powiało orzeźwiającym chłodem- świetne!
Wskazał białą butelkę z narysowanym zębem na etykiecie. Ichi słysząc to zrobił oczy.
- Renji...
- No?
- Myłeś się płynem do płukania ust...
- A to robi jakąś różnicę?
- Raczej... A czym myłeś głowę...?!- już sobie wyobraża, że wodą z kibla.
- Tym- trochę za tłuste...- wskazał balsam do ciała.
- A zęby...?!!
- Tym, ale jakieś dziwne, strasznie się pieni- pokazał piankę do golenia. - do tego niesmaczne jak cholera...
- Nic dziwnego...- wszedł pod prysznic.- to do ciała jest do zębów, do mycia głowy jest szampon a nie krem...
- Aha... -Renji robi oczy uświadamiając sobie wtopę. - A to ostatnie?
- Jest do golenia zarostu a nie do zębów, tłumoku...
- nic nie mówiłeś!
- Bo wydawało mi się oczywiste, że wiesz...- wyszedł spod prysznica.
- Ale sobie poradziłem.
- Żeby tylko...
Ichi wytarł się, założył bokserki, spodnie i T-shirta.
- chodź na śniadanie lepiej... i ubierz się...
- Dobra, już dobra... Każdemu się może pomylić...
- Tia...

Na dole [ubrani] spotkali rodzinę Kurosakich, Rukię i Orihime przy stole.
- O, cześć.- rzuca Renji.
- Dzień dobry, Kurosaki- kun, Abarai- kun! [wiadomo kto xD]
- Cześć wszystkim... - odburkuje Ichi.
- I jak sie wam spało, chłopaki?- Zagaduje Rukia. -Laliście się dużo?
- Był tak jeden incydent, ale poza tym bylismy w dobrych relacjach, prawda Renji?
- O, tak, tak! w bardzo dobrych- szczerzy zęby spogladając porozumiewawczo na Ichi'ego.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Fajny rozdziałek, przy kilku tekstach się usmiałam^^ Fajnie, że przedstawiłas Renjiego w długich włosach xD Jestem ciekawa nastepnego paringu. Luna.

tereska pisze...

Chwilowo robie przerwe od pisania xD ale jeszcze nie wiem co dam;p wiem tylko ze bedzie bardziej lajtowo w nast czesci;p (pierwszy i drugi tekst maja wspolne powiazanie xD)

Sapvira pisze...

http://ichigo-hichigo.blogspot.com/

serdecznie zapraszam