środa, 19 marca 2014

Zagubiona droga

Gdzie ja jestem? Nie wiem co się dzieje... Wszędzie jest ciemno... Nie podoba mi się to...

Aaa, już wiem. Ukryty jestem głęboko w jego duszy. Dlaczego go nigdzie nie ma? Dlaczego po mnie nie przychodzi? Zimno mi... Nie chcę tego przed sobą przyznawać, ale czuję się cholernie samotny... Niech już w końcu się pojawi, ile można czekać? Właśnie. Kiedy ostatni raz go widziałem? Nawet tego nie wiem, cholera!

Jak by się tak dłużej zastanowić, to dlaczego tak cały czas o nim wspominam? Teoretycznie powinienem mieć go gdzieś i przejąć kontrolę nad ciałem, dziadek pewnie by palcem nie kiwnął znając życie. Może brakuje mi tego dreszczyku emocji, kiedy zawsze się tutaj pojawia. Szczególnie jak go wkurzam i macha Zanem jakby nie wiedział jak się używa ręki, tsss. Albo co innego. Jakoś czuję się lepiej kiedy tu jest i marszczy te swoje rude brwi. 

EeeE?! Kurde, o czym ja myślę?! Dla mnie to pajac, który nic nie zauważa... Dziadek powinien go olać do reszty tak jak ja, dobrze by na tym wyszedł. Przynajmniej nie wyglądałby jak idiota uczący kalekę jak używać mózgownicy...

***

W ogóle to czemu nad nim rozmyślam...? Nawet na to nie zasługuje podsumowując te jego marne "dokonania". No nie będę ukrywać przed samym sobą, że jest on częścią mnie, a ja jestem częścią jego. Dziadek to właściwie ze mną jest jednością, ale jakoś średnio mi się widzi z nim duet. Już wolę tego gówniarza. Jedyny plus, że nie robi z siebie nieogarniętej sieroty, tylko próbuje coś wykombinować, chociaż do bystrzaków to on nie należy, ehh....

Szkoda, że go nie ma... Tak nawiasem to jak mam się pozbyć tej ciemności? Nie chcę już tego... Męczy mnie to. Czuję się jakby w zawieszeniu, nawet nie wiem czy jestem w swoim ciele. Kurde, wkurzająca wizja! Na pewno da się coś wymyślić! Tak sobie myślę, że może za bardzo się tym wszystkim przejmuję. Przecież nie będę tu siedzieć tak w nieskończoność. Prawdopodobnie...

***

Mmmm....? Co się dzieje...? Chyba trochę sobie przysnąłem...
Aaa...! moje oczy! Właśnie, oczy! Zaraz, ja widzę! Przede mną rozciąga się intensywnie niebieskie, nieprzeniknione wielkością niebo... Jakieś chmury sobie fruną beztrosko. Kurde, chyba znowu jestem w domu, całe szczęście... 
Oo, czuję też że mogę się poruszać. Moje ręce, widzę je dokładnie. Biało - szara skóra, czarne paznokcie, wyraźnie wyrzeźbione mięśnie. Na serio mi ulżyło. Wszystko najwyraźniej wróciło do normy. Gdzieś daleko w tle wyczuwam dziadka, pewnie sobie kima. To i ja też się zdrzemnę, jakby nie patrzeć to czuję się cholernie zmęczony tym poprzednim stanem nieważkości.

***

Aaaah.... ale miałem sen, fajnie by było jakby to się spełniło. Chociaż nie wiem skąd się wziął, ale cóż, snów się nie wybiera. Aż chyba się przeciągnę, mięśnie mi z deka zesztywniały. Mm? co to? czuję opór na ręce... czyjś uścisk! Dziadka nie ma w pobliżu, więc... co...?? Nie mogę w to uwierzyć... To on! Jest tutaj, przyszedł w końcu! głowę to już odchylam jak wąż, by się lepiej mu przyjrzeć, ta pozycja na plecach nie jest wygodna, by lepiej widzieć. 
Jego uśmiech... uśmiecha się do mnie szeroko, z takim błyskiem w oku. Co to było? Ironia? Nie... Jaja sobie ze mnie robi? Może troszeczkę. Więc co to? Patrzy się na mnie intensywnie, prosto w moje oczy... Trochę mi głupio, też nie wiem dlaczego, kurde wkurzają mnie takie sytuacje! Nie może na mnie huknąć jaki to ja nie jestem, jak to ma w zwyczaju?! Byłoby mi znacznie łatwiej się z nim "przywitać", a nie takie coś... Jakoś tak zbyt czule, noo... Jeszcze raz patrzę mu prosto w oczy, może coś mi się już pochrzaniło i sobie za dużo wyobrażam... Zapewne.

Cholera, jednak przeczucia mnie nie myliły! Patrzy się na mnie jakby był wdzięczny, że mnie widzi!! 
- Siema, partnerze... co cię tu sprowadza? - zagadałem pierwszy, jakoś to milczenie mnie peszy zbytnio.
- Hej, jak się miewasz? Długo się nie widzieliśmy. Bałem się, że straciłem ciebie i Zangetsu... Chociaż niby jesteście jednym bytem, to i tak dla mnie jesteście oddzielnymi osobami. Jak widzisz udało mi się odzyskać moc. - Uśmiecha się szeroko i czule. Cholera! Nie patrz tak na mnie!! 
- Dzięki temu mogłem znaleźć chwilę czasu, by się przywitać. -
- I tylko po to przybyłeś? Trochę płytkie jak na ciebie. - Na poczekaniu coś wymyśliłem. Nie chciałem, że by to wyszło zbyt chamsko, uśmiech mu znika. Dlaczego? Nie przestawaj się uśmiechać! Proszę... Wkurza mnie jak jesteś taki przygnębiony... Wtedy i we mnie wszystko się rozrywa z bólu...
- Chciałem cię zobaczyć, poczuć... Nawet nie wiesz jak się martwiłem, że prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy, nie porozmawiamy... Strasznie mnie to dręczyło... Na szczęście jest już dobrze. - Na jego twarzy maluje się duża ulga i uśmiech ponownie wraca na swoje miejsce. Całe szczęście... Już się bałem tych jego smętów... Jak zaczyna, to ciężko go później z tego wyciągnąć.
- A czego miałeś się martwić? Jak widać jestem tu jak zawsze na swoim miejscu. - uśmiecham się lekko szyderczo, niech nie myśli, że czuję się rozmiękczony jego niewinną buźką. Ehh... usiądę sobie, ile można leżeć w końcu?

Eee?? Co się dzieje?!?! Nagle znalazł się naprzeciw mnie i czuję jak się do mnie tuli!!
- Hej, co jest?! Co tak nagle zmieniłeś front?! - niedobrze! Czuję jak ramionami bardziej się oplata wokół mnie. Coś mokro mam na ramieniu... Niee...!! Proszę, nie płacz, nawet nie wiesz jakie to dla mnie ciężkie... Serce mi zaraz pęknie z rozpaczy... dlaczego to robisz? co cię trapi...?? Nie wiem... Jakoś instynktownie podniosłem swoje ręce i delikatnie go objąłem. 
- Dlaczego płaczesz...? - Nie mogłem się już dłużej wstrzymywać, ta niewiedza doprowadza mnie do szału, kurde!!
- Cieszę się.... -
- Z czego?- 
- Że w końcu mogłem ciebie zobaczyć... Wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem...? Ciągle o tobie myślałem... - Że co? Nie doprowadzaj mnie na skraj szaleństwa takimi tekstami!! 
- Gdyby przyjaciele mi nie pomogli ponownie obudzić we mnie mojej mocy shinigami to bym usechł jak porzucona roślinka... - 
Nie wiem co o tym myśleć... Kurde, stary...! Nie bądź taki uczuciowy, bo jak tak dalej pójdzie to nie ręczę za siebie...
- Ile czasu nie mieliśmy ze sobą kontaktu? Bo szczerze mówiąc to nie wiem. -
- Nie wiesz? Jak walczyłem z Aizenem to moc mi się praktycznie trwale wyczerpała po ostatecznym Getsuga Tenshou. Kiedy osiągnąłem mugetsu to później już nic nie było. Siły odzyskałem dopiero po półtorej roku. -
- Bez jaj... serio mówisz?? To dlatego tyle czasu nie wiedziałem co się dzieje... -
- A co się z tobą działo? -
- No cóż... Przez długi czas byłem w jakiejś czarnej pustce, nic nie wiedziałem, niektóre wspomnienia zniknęły, lub utarły się. Źle mi tam było... Cholernie źle... tylko zimno i wszechogarniająca samotność... -
Hej, nie ściskaj mnie tak...! nie lubię jak mi niezręcznie... Rumienię się przez ciebie głąbie, teraz jak ci spojrzę w twarz...? Aaa...?! Nie patrz tak na mnie!! Cholera!!

***

Twoje oczy są tym czego tyle czasu szukałem. Szczere, ciepłe, skierowane do mnie, nasączone czymś wyjątkowym... wiem co to jest... Nie wiem, co o tym myśleć... ja też to czuję, ale niewyobrażalnie wstyd mi się przed tobą przyznać... nie chcę żebyś mnie tak postrzegał... jestem twoją gorszą częścią, chyba... więc nie chcę się z tym odsłaniać...

Jednak mimo wszystko, jest w tobie coś co mnie przyciąga do ciebie. Masz czyste intencje, walczysz o swoje, walczysz nawet o to co stracone.... nawet o mnie... dlaczego ja...?? nie zasługuję na ciebie... ja to ty, a ty to ja. Więc czego szukasz u mnie? wsparcia, poczucia bezpieczeństwa, przyjaźni? Pewnie już to dostałeś, skoro jesteś taki śmiały w swoich reakcjach teraz...

Tak, wiem... ja też... Nie mogę się już powstrzymywać... Twoja twarz jest taka delikatna w moich dłoniach... Twoje oczy, twoje reakcje, twoje usta... Najlepsze lekarstwo na samotność... Proszę, nie odchodź nigdzie... tak mi dobrze z tobą...

Usta... takie delikatne i jednocześnie takie zdecydowane... Wiem, że jestem kimś wyjątkowym dla ciebie. Uwierz mi, dla mnie również jesteś osobą, bez której mój świat by nie istniał. I to nie chodzi już o fizyczność istnienia tego świata z krzywymi wieżowcami. Ale o to co możemy sobie nawzajem zaoferować.

Głupio mi... niesamowicie głupio... kocham cię rudzielcu... i to tak, że bym wszystko oddał za odrobinę czasu z tobą... Nie uciekaj. Pozwól mi się jeszcze upajać swoimi zmysłowymi pocałunkami, nie opieraj się. Twoje umięśnione ciało przyprawia mnie o ciarki za każdym razem kiedy delikatnie muskam. Twój wzwód mnie szaleńczo podnieca, płoniesz i rozpalasz nim moją wyobraźnię... A on jest taki twardy i jednocześnie delikatny niczym jedwab... Ahh... Twoja twarz, te emocje wyryte na niej... błagam cię... nie chcę stracić panowania nad sobą... nie mogę na ciebie patrzeć, inaczej nie przetrwam tego w jednym kawałku...
Mmm... taki smakowity... chcę sprawić byś poczuł się pewnie, twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze... pamiętaj o tym...

Ohh... też mnie dotykasz? Każdy twój ruch ręką pozostawia żar na moim ciele... ja również jestem rozpalony do białości... aaah... tak... wiesz jak mam tracić zdolność trzeźwego myślenia... mmm... uwielbiam twój język... gdzie nie będzie to jest taki zręczny i czuły... oooh.... Pozwólmy sobie odejść wspólnie do miejsca, gdzie raj to przyziemne marzenie...chcę cię tam doprowadzić za wszelką cenę... Mmmmh.... gorący w środku... nie podniecaj mnie tak dziko, nie chcę żebyś tam szedł sam beze mnie... wiem, że ci dobrze, czuję to... nasze zjednoczenie jest na skraju eksplozji... uwielbiam jak jęczysz kiedy się wycofuję i znowu napieram nieustępliwie...

Ichigo...!!! AAhhh.....!! Jesteś niemożliwy... nie wiem gdzie jestem... ale na pewno to nie jest to ciemne i puste miejsce... wszędzie jest ciepło i przyjemnie... wyczuwam woń miłości, a jasność jaka ogarnęła mój umysł nie chce ode mnie odejść... wspaniałe uczucie... chcę żeby trwało wiecznie... Widzę, że nie tylko ja przeżywam ten trans radości. Twój zniewalający uśmiech powoduje, że jestem cały jak z waty, cholera!!

- Ichigo... -
- Mmm...? -
- Dziękuję...-
- Za co? -
 - Za to, że jesteś przy mnie... za to, że myślisz o mnie... Wiesz... ja ciebie też kocham........ hehe...! nie wierzę, że to powiedziałem...! jesteś niczym cudotwórca... nawet nie miałem zamiaru się z tym odsłaniać... coraz słabszy jest mój duch walki wobec ciebie. -
- Hichi... przepraszam, że tyle czasu mnie nie było... starałem się jak najszybciej tu powróćić, ale... -
- Nie musisz dokańczać, wierzę ci. Wiem, że jesteś facetem ze złotym sercem. Dzięki tobie wiem, że żyję. -
- Ja ciebie też.... dlatego chcę być z tobą... mimo wszystko jesteś dobrą osobą. I twój zadziorny uśmiech. Zawsze nim ogrzejesz moje serce, nie pozwól mu zgasnąć. -
- Nie pozwolę.

Będę cię chronić, zawsze i wszędzie. Nawet jak czasem zachowujesz się jak ostatni palant, to i tak jesteś mój. Pamiętaj o tym, Ichi.